- Skąd pomysł na taki format, jak „Galileo z domu”?
- To świat sam podsunął nam takie rozwiązanie. Nadzwyczajne okoliczności wymagają nadzwyczajnych rozwiązań i to jest jedno z nich. W sytuacji kiedy musimy zachowywać odstęp, dbać o dezynfekcję, pilnować szeregu zasad bezpieczeństwa - praca w studiu jest utrudniona. Skoro większość rzeczy odbywa się właśnie z domu - począwszy od wywiadów, programów telewizyjnych czy nawet reklamach kręconych smartfonami, to także stąd idea, aby z moich czterech kątów nagrać „Galileo z domu”. Odcinki są też krótsze niż zwykłe „Galileo” - skrojone na dzisiejsze czasy. Mam nadzieję, że widzom się spodoba taka formuła.
- Jakie tematy będziecie poruszali? Czy będą one znacząco odbiegały od tych, do których przyzwyczajony jest widz i fan cyklu „Galileo”?
- To również będą ciekawostki. Niemniej, w tych czasach chcemy także przybliżyć oglądającym to, jak się skutecznie oswoić z tym, co nas spotkało w związku z pandemią koronawirusa. Poradzimy, co zrobić z jedzeniem, jakie kupiliśmy w nadmiarze na początku izolacji. Podamy na przykład przepisy, jak przygotować na tysiąc sposobów ryż czy makaron, który zalega w domowej spiżarni. Podpowiemy, jak wyliczyć zużycie papieru toaletowego. Z humorem i dystansem podchodzimy do pewnych zagadnień, ale jednocześnie serwujemy rozwiązania, które komuś z pewnością mogą się przydać. Pokażemy także, jak dezynfekowane są miejsca użyteczności publicznej, jak działają sklepy internetowe dostarczające żywność itp. Chcemy przybliżyć taką tematykę widzom Czwórki, o szczegółach której nie do końca wszyscy wiedzą. W jednym z odcinków pokazujemy, co dzieje się w ogrodach zoologicznych w czasach pandemii. Kto i jak dba o losy przebywających tam zwierząt?
- Czy pana zdaniem obecna sytuacja spowoduje jeszcze większy zwrot człowieka w kierunku technologii? Staniemy się bardziej cyfrowi i cybernetyczni?
- Sytuacja w jakiejś mierze nas do tego zmusiła. Świat po pandemii najpewniej nie będzie już taki, jak był. Weźmy na przykład pracę zdalną. Okazuje się, że jest wiele rzeczy, które wydajnie możemy robić poza biurem. Myślę, że część spotkań biznesowych w dużych korporacjach, które wiązały się z podróżami samolotem, mogą być z powodzeniem zastąpione konferencjami realizowanymi poprzez wideo komunikatory. Wiele służbowych rzeczy będzie można załatwić, nie ruszając się z domu. Ci, którzy zawiadują korporacjami, zapewne zorientowali się, że koszty utrzymania biura versus utrzymanie pracowników w pracy zdalnej jest bardziej opłacalne. Będzie decydował rachunek ekonomiczny.
- Oszczędności związane z działaniem biura są na pewno na plus, ale pojawiają się także negatywne strony...
- Technologia oczywiście bardzo nam pomogła. Ciężko mi sobie wyobrazić pandemię kilkanaście lat wcześniej. Wtedy rozwiązania techniczne nie były tak zaawansowane ani przyjazne. Wówczas zdecydowanie bardziej odczulibyśmy izolację. Teraz bardziej zaczniemy tęsknić za kontaktem z drugim człowiekiem. Widzę to sam po sobie, gdzie praca aktora, lektora czy w studiu telewizyjnym opierała się na kontaktach z innymi ludźmi. Otoczyliśmy się z konieczności technologią, ale brakuje nam innych osób, społeczności. Wyzwanie będzie polegało na tym, jak wszystko umiejętnie wyważyć. Nie mam natomiast wątpliwości, że na świat spojrzymy inaczej.
- Co ma pan na myśli?
- Pandemia uświadomiła nam, że to, co do tej pory zbudowaliśmy, jest dość kruche. Łatwo to zburzyć. Świadomość tego, że ten czy inny wirus może powrócić, będzie w nas tkwiła. Natomiast zachowywane zasady bezpieczeństwa, sterylność będzie niosła za sobą coś dobrego. Być może jesienna zwykła grypa nie będzie tak groźna jak dotychczas. Jeszcze nie wyobrażam sobie, jak będą wyglądały podróże samolotem, jakie będą ich koszta? Pytań rodzi się naprawdę wiele. Mam nadzieję, że naukowcom uda się wkrótce opracować zarówno szczepionki jak i efektywne leki, które pozwolą światu skutecznie zwalczać COVID-19.
Rozmawiał Michał Pogodowski
Zobacz także:
”Galileo z domu” na antenie Czwórki. Co zobaczymy?